Dzisiaj zawitały u mnie Kotleciki marchewkowe :-)
Czy jedliście kiedykolwiek?
Ja często w dzieciństwie. Mój tato jak już brał się za gotowanie, to zawsze coś niezwykłego. Bardzo mi smakowały jego kotlety "ala"mielone z bułki oraz z marchewki.
Niestety nie zdradzał nam swoich przepisów, a szkoda, bo teraz jak go nie ma ... to muszę szperać po necie.
Na mielone z samej bułki nigdzie nie znalazłam, ale z marchewki ogrom...
Są i z płatkami owsianymi, z kalafiorem, z ryżem...
Ale tato zawsze robił z samej marchewki, więc zrobiłam w końcu po swojemu :-)
Nie podam Wam dokładnego przepisu, bo robiłam go na oko :-)
A od czego się zaczęło kombinowanie?
Od rosołu, do którego włożyłam ogrom marchewek... i jakoś tak dużo zostało. Przecież nie wyrzucę.
Ostudzone starłam na tarce, na tych grubszych oczkach.
Dodałam jedno jajko, wsypałam trochę bułki tartej
sól, pieprz do smaku
Wymieszać, uformowałam kotleciki i obtoczyłam w bułce tartej.
Smażyłam do zarumienienia... EFEKT
zniknęło w pięć sekund i proszono o dokładkę.
Tak więc, muszę udać się na działeczkę i przynieść z kilo :-)
A jedliście kiedyś frytki z marchewki?
Ponoć są bardzo smaczne... ale jeszcze się nie skusiłam.
Może jak przyjdzie w końcu ta frytkownica za punkty z GFK, to będzie próba
Smacznego!!
wyglądają pysznie:) ja nigdy takich nie jadłam
OdpowiedzUsuńsmakowicie się prezentują. A frytek jestem bardzo ciekawa, poczekam aż wypróbujesz i może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńwyglądają bardzo pysznie
OdpowiedzUsuń